wtorek, 22 kwietnia 2014

Rozdział 4

*Jay*
Ten tydzień minął dosyć szybko, policja dalej prowadziła dochodzenie w sprawie tego chłopaka, my próbujemy dojść kto to... ale dzisiaj ważne jest to że za chwile mam być na tańcach. Nie mam pojęcia czemu się tam zapisałem po prostu ta dziewczyna ma coś w sobie, ale nie mam pojęcia co. Przyszedłem punktualnie, wszyscy już byli rozciągali się i wgl. a ja czekałem na Liz. Godzina spędziłem na tańczeniu i triumfowaniu że ja mogę być partnerem w tańcu instruktorki i nikt inny, wiem to musiało być dziecinne. Po skończonych zajęciach zaczepiła mnie Liz:
-Jay świetnie tańczysz, uczyłeś się gdzieś kiedyś?
-Nie, ale po prostu lubię tańczyć- uśmiechnąłem się
-Mhm... kolejne zajęcia w czwartek- Liz nie mogła zamknąć drzwi od sali gimnastycznej więc jej pomogłem, wiedziałem że stała za mną, ale gdy się odwróciłem to już jej nie było. Dziwne może jednak odeszła czy co, ale tak bez słowa... chociaż dziewczyny są skomplikowane. Klucze zostawiłem w skrytce i poszedłem do domu. 

*Kat* 
jest już 22 a Liz nie ma, no fajnie wystawiła mnie a miałyśmy iść do klubu. Z kim ja teraz mam iść przecież wystrojona nie będę czekać aż ktoś zadzwoni do drzwi i zaprosi mnie do klubu. Wiem! Gdzieś w torebce powinnam go mieć, jest! Numer do Nathana, chłopak wydaje się fajny, może ma czas a ja nie spędzę tego wieczoru sama? Wystukałam numer i zadzwoniłam:
-Halo?
- Dobry wieczór.Tu Sex telefon spełnię każdą twoją zachciankę... Max cioto oddaj ten telefon, zabije cię i to dosłownie! Słucham
-Nath? -spytałam tak dla upewnienia 
-Kat hej coś się stało? 
-Nie, znaczy no taki mały wypadek miałam iść z przyjaciółką do klubu ale mnie wystawiła i myślałam że może no wiesz wybrał byś się ze mną- uff... ciężko było
-Jasne, zaraz po Ciebie będę 
-Okey pa
-Pa -no i udało się, czym ja się martwiłam. W tym momencie Liz weszła do domu, coś jej się stało, miała podkrążone oczy, była blada jak ściana, znaczy jak Nathan, czyli jak ściana no nie ważne. Coś było nie tak.
-Liz coś się stało? Liz hej! Pytam się o coś?
-Nie drzyj się! I nie podchodź do mnie rozumiesz! -takiej to ja jej jeszcze nie widziałam
-Liz uspokój się! Pytam się tylko co si się stało! Martwię się o ciebie a ty co?! Mogłam się w ogóle nie odzywać!
-Kat mówiłam nie drzyj się- teraz powiedziała ciszej
-Bo co! Zabronisz mi!
-Tak zabronię Ci! - podbiegła do mnie, ale nie tak normalnie tylko mega szybko i mało mnie nie udusiła, jeszcze- denerwujesz mnie rozumiesz, wszyscy jesteście denerwujący- w tym momencie wparował Nath, zabrał ode mnie jakoś Liz i kazał mi iść szybko na górę. Po chwili przyszedł.
-Kat wszystko dobrze?
-Nathan co tu się u licha dzieje, wczoraj ten chłopak, dzisiaj Liz coś odbiło. A kiedy coś właśnie takiego się dzieje zjawiasz się ty i jeszcze...- nie dokończyłam
-Co? 
-Miałam sen z tobą.
-Ludzie mają sny o sobie to normalne
-Nie to nie jest normalne! To było przed naszym spotkaniem, a wcześniej nigdy na oczy Cię nie widziałam!
-Dobra, czyli jest źle i to bardzo. Błagam Cię nie wychodź sama z domu okey? -robi się coraz dziwniej
-Ale czemu? O czym wiesz a nie chcesz powiedzieć?
-Spokojnie opowiedz mi sen- opowiedziałam mu  tam ten sen ...

czwartek, 30 stycznia 2014

Rozdział 3

*Nath*
Po odprowadzeniu Kat wróciłem szybko do domu. Muszę powiedzieć chłopakom co się stało w mieście. Wszedłem do kuchni, żeby się napić i zobaczyłem jak Jay krzyczy na Toma i się z nim kłóci. Mnie to już nawet nie dziwi. Zignorowałem to i wyjąłem mleko z lodówki. Nagle do kuchni wszedł Max i Siva.
- Jay! Tom! Co wy odpierdalacie? - zapytał Max
- On mi zjadł moje Skittles! Te pomarańczowe! - żalił się Jay
- Zostawiłeś je na stole i poszedłeś w cholerę! - Tom
- Nie no banda idiotów! - Max. Wszyscy się zaczęli śmiać. Prawie zakrztusiłem się mlekiem.
- BabyNath! Nie pij z kartonu! Weź sobie szklankę! - Siva
- Nie. Skoro już wszyscy tu jesteście to muszę wam coś powiedzieć. - Nath
- Internet nam wyłączyli? - przerażony Jay
- A ty już obstawiasz najgorsze. - Max
- Przestańcie żartować sprawa jest poważna. - Nath
- Ok! Dajcie dziecku dojść do słowa! - Tom
- Dziękuję. Staruszku. - Nath
- No to mów w końcu! - Siva
- Kiedy byłem dzisiaj w mieście spotkałem Kat. - Nath
- I co? Powiedziała, że Ci full-cap do bluzki nie pasuje? - Jay
- Nie. Potem zobaczyliśmy martwego faceta leżącego na chodniku. - Nath
- I teraz będziemy Cię musieli lulać do snu, bo się boisz? - Max
- Skończcie! Chodzi o to, że on miał ślady ugryzień i wyrwane pół szyi. - Nath
Spojrzeli na mnie przerażonym wzrokiem a potem zaczęli się śmiać.
- Chyba Cię posrało! Hahaha. - Tom
- Ktoś Ci zawalił cegłówką po drodze czy co? Hahaha. - Max
- Nathan. Jesteśmy jedynymi wampirami w okolicy. Daniela załatwiliśmy już dawno. - Siva
- Ok! Nie wierzcie mi! Mówię co widziałem. A tak wgl to skąd wiesz, że on nie wróci czy coś?
- Dobra uspokój się. Wierzymy Ci. Tylko teraz wypadałoby znaleźć tego innego krwiopijcę. - Tom
Pomyśleliśmy chwilę nad tym jak możemy go znaleźć, ale dobrze wiemy, że to się nie uda. Mielibyśmy myśleć? My się nawet na 10 minut nie umiemy skupić.
- Ok panowie! Zmęczyło mnie to myślenie. Idę do łóżka, bo jakby nie patrząc jest już północ. - Siva
Jay i Max zrobili to samo co Siva - poszli do łóżek. Zostałem z Tomem w salonie w celu obejrzenia jakiegoś filmu. Włączyliśmy telewizor i akurat pokazywali wiadomości.
- W małym miasteczku w południowej Anglii zostało znalezione ciało niejakiego Sean'a W. Ciało jest pogryzione przez bliżej nie znane zwierzę. Mężczyzna miał wyrwaną połowę szyi. Z miejsca wydarzeń Matt Shepherd.
- Teraz mi wierzysz? - Nath
- Miałeś rację. Wiesz jakoś nie chce mi się teraz filmu oglądać. Też spadam do siebie. Dobranoc. - Tom
- W sumie mi też się nie chce. Dobranoc. - po tych słowach poszedłem do łazienki się umyć, ubrałem pajacyk i poszedłem do łóżka. Myślałem nad tą sprawą z wampirem. Znamy wszystkie wampiry w Anglii i wszystkie obiecały nie polować na ludzi. Rozmyślając o tym nawet nie zauważyłem kiedy zasnąłem.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszamy za taką długą przerwę. Obiecujemy, że teraz rozdziały będą się pojawiały w miarę możliwości częściej. Stara zasada: Czytasz = Komentujesz. No następnego! :)